czwartek, 24 lipca 2008

Przedwczoraj przeprowadziłam się do nowego mieszkania. To odbicie lustrzane mieszkania Arturo, z tymże nie na pierwszym, a na czwartym piętrze. Możemy machać do siebie z balkonów, a gdyby zaszła potrzeba nawet się usłyszeć. Jak do tej pory potrzeba nie zaszła.

Przez dwa tygodnie dzielenia lokum z Arturo dokonałam znaczącego odkrycia. Sprawa ma się mniej więcej tak – kiedy twój budzik dzwoni o szóstej trzydzieści, osoba homoseksualna płci męskiej, dla uproszczenia gej – jest w łazience. Kiedy twój budzik dzwoni o siódmej, osoba homoseksualna płci męskiej, dla uproszczenia gej – jest w łazience. Kiedy twój budzik dzwoni pół do ósmej – cholerny gej nadal jest w łazience. A kiedy lepiej ogolony niż twoje nogi kiedykolwiek wychodzi z rzeczonej łazienki uśmiechnięty i szczęśliwy, ty właśnie spóźniłaś się do pracy. Tu właśnie leży źródło homofobii1, względnie mizoginii, choć mój umysł o wąskich horyzontach z większą łatwością zaakceptuje zajmującą mi łazienkę kobietę, niż mężczyznę.

Myślę, że moja przeprowadzka dodatnio wpłynie na stosunki z Arturo.

Niezależnie od pochodzenia, płci, wieku, wyznania i orientacji seksualnej – człowieku, nie zajmuj mi rano łazienki!

1 O ile badania na grupie liczącej jednego badanego można uznać za miarodajne

Brak komentarzy: