czwartek, 30 października 2008

średniawka

Dzień wycieczki do Parku Ludowego był chyba ostatnim dniem lata. Teraz jest już tylko zimno i wciąż pada. Właściwie bardzo zimno nie jest, około 12 stopni, ale Chińczycy nad wszystko inne cenią sobie świeże powietrze. Budynek przedszkola zaprojektowano tak, by mieć pewność, że powietrza nie zabraknie. Ściany zewnętrzne na każdym piętrze kończą się na wysokości około 120 centymetrów.. W pracy mam wiec dokładnie taką samą temperaturę, jak na dworze. W mieszkaniu za ciepło też nie jest, ale bezlitośnie odcinam sobie jak tylko mogę dopływ świeżego powietrza, dzięki temu wieczorem mam może z 15 stopni. Do tego dochodzi zabójcza wilgotność. Nie podoba mi się.
Postanowiłam wyjechać dziesiątego grudnia. Poinformowałam o tym szefostwo, a w odpowiedzi dowiedziałam się, że na szesnastego zaplanowano zajęcia otwarte dla rodziców. A ugryźcie się! Trzeba było mi taką wizę załatwić, żebym przed wyjazdem za granicę nie musiała sama użerać się po urzędach. Napisałam im, że potrzebuję dodatkowego czasu w Hongkongu i dlatego nie zostanę do dziewiętnastego, jak zapowiedziałam wcześniej. Mam nadzieję, że panienka z biura w Pekinie nie postanowi mi robić problemów. Choć ona o tym nie wie, wcale nie chce mi robić problemów. Kiedy jestem zmarznięta robię się bardzo drażliwa.
Brrr....

2 komentarze:

adikolor pisze...

ja bym nie przeżył w wilgotnym zimnie brrr, z wrażenia aż podkręcę sobie klime na 30o xD

Magu pisze...

no u mnie dzisiaj bylo 2 stopnie rano... w ciagu dnia moze z 5..