niedziela, 7 grudnia 2008

HK tuż przed Świętami Bożego Narodzenia 2008

Wczoraj rano trzy brzydkie Walijki zawinęły się na lotnisko i poleciały na Bali. Do pokoju dokwaterowano mi flegmatyczną Amerykankę, Szwajcara i Łotysza. Amerykanka ratuje w moich oczach honor swoich pobratymców, bo zdaje się mieć całkiem niezłe pojęcie o świecie. Kiedy powiedziałam, że jestem z Polski, zapytała mnie, jak oceniam wizytę Dalajlamy w Gdańsku, z okazji dwudziestej rocznicy obalenia Muru Berlińskiego. Poczułam się głupia. No bo co, no miło, że przyjechał. Polubiłam od razu Amerykankę. Szwajcar jest człowiekiem wyjątkowo nijakim i mimo ze widziałam go rano, nie rozpoznałabym go na ulicy, Łotysz za to zdaje się sympatyczny i po trzech wypowiedzianych przez niego słowach wiedziałam, że pochodzi z Europy Wschodniej. Posądziłam go nawet o bycie Polakiem. (Czy przypadkiem wszyscy nie upierają się, że Polska leży w Europie Centralnej? To kwalifikowało by Rosję, jako Europę...)
Przedwczoraj popłynęłam promem na wyspę Lantau, obfotografowałam wielkiego Buddę z brązu i rybacką wioskę. Na najlepszy widok - czerwone słońce zachodzące za domami na palach - rozładowała mi się bateria. Wczoraj wjechałam tramwajem, pnącym się pod kątem czterdziestu pięciu stopni, na The Peak, czyli punkt widokowy, z którego roztacza się piękna panorama na miasto. Więcej atrakcji w Hong Kongu postanowiłam nie odhaczać. Chcę zostawić sobie coś na następną wizytę w tym mieście, bowiem city life smakuje zdecydowanie lepiej w dobrym towarzystwie. Sama wolę posiedzieć w kawiarni, czytając książkę.
Zdaje się, że uda mi się jutro przed wylotem do Manili kupić bilet lotniczy z Shenzhen do Pekinu, co oszczędziło by mi tłuczenia się z bagażami pociągiem ( tak, nadal kocham pociągi, ale noszenie plecaka plus torby komputerowej jest mało sympatyczne.. Zważywszy też na to, że w Chinach przedsprzedaży biletów nie ma wcześniej niż trzy dni przed odjazdem, a kiedy przyjadę tuż przed lunarnym nowym rokiem do Guangzhou wszystkie miejscówki będą już wykupione.)
Jutro wieczorem będę już w Manili, ale pewnie pierwszym, co zrobię, będzie położenie się do łóżka. Następne posty pojawią się pod adresem Kawa i Rum.
Za chwilę wsiadam w metro, żeby zostawić komputer u Chiu. Mam nadzieję, że nie wyniknie z tego nic niesympatycznego, ale babka wydaję się w porządku, polecona mi przez dobrą znajomą.
Życzcie mi dobrej podróży. A ja życzę wszystkim Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku! Przecież już po Mikołajkach. Brakuje mi tu kolęd i zimowej atmosfery, brakuje mi Przyjaciół i Rodziny. Dlatego wysyłam tym bardziej serdeczne życzenia zdrowia, radosnych chwil przy wspólnym stole i oby świąteczna życzliwość została z Wami na cały Nowy Rok! Buziaki, kochani!

1 komentarz:

Agata Gabriela pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.